Wiadomości
- 24 października 2022
- wyświetleń: 1798
Czy policyjny protest spalił na panewce?
Od medialnych zapowiedzi policyjnego protestu minął już tydzień. Ogłosiły go aż dwa policyjne związki, domagając się przede wszystkim poprawy wynagrodzeń. Wygląda jednak na to, że mundurowe związki zawodowe choć razem - to idą jednak osobno. Protest pod nazwą "Akcja 41" miał polegać głównie na tym, żeby tam, gdzie zamiast wysokiego mandatu, dla sprawcy wykroczenia wystarczające jest pouczenie, pouczać. Pytanie, czy tak nie powinno być zawsze? - jest retoryczne. Sprawdziliśmy też, czy bielscy policjanci przyłączyli się do akcji.
W piątek 14 października policyjna "Solidarność" ogłosiła drugi etap akcji protestacyjnej pod nazwą "Akcja 41". Miała ona polegać w głównej mierze na pouczaniu sprawców wykroczeń, zamiast karania ich mandatami. Oczywiście; jak zapewniali policjanci, nie oznaczało to przyzwolenia na drogowe piractwo, bo tam, gdzie złamanie prawa jest rażące, nadal miały być wypisywane surowe mandaty. W innych przypadkach, jeśli wina sprawcy, jego sytuacja materialna i okoliczności wykroczenia na to pozwalają, policjanci zgodnie ze związkowymi instrukcjami mieli stosować pouczenia. Nasuwa się pytanie, czy nie tak powinno to wyglądać zawsze. Nie tylko wówczas, kiedy policjanci protestują. Policyjna "Solidarność" zaplanowała też manifestację służb mundurowych na 17 listopada w Warszawie.
Jak policyjny protest wygląda na drogach naszego regionu? Na fanpage'u Krajowej Sekcji Funkcjonariuszy i Pracowników Policji NSZZ "Solidarność" możemy przeczytać, że wśród jednostek policji, których funkcjonariusze przyłączyli się do "Akcji 41", nie ma, póki, co bielskiej komendy.
W ubiegłym tygodniu swój protest ogłosił też drugi policyjny związek; NSZZ Policjantów, domagając się w zasadzie spełnienia podobnych postulatów. Związkowcy zapowiedzieli również swoją manifestację - ale na 9 listopada. Dlaczego tydzień wcześniej niż "Solidarność"? W policyjnych kuluarach mówi się, że "stary" związek, gra do jednej bramki z rządem i podkłada nogę "nowemu" związkowi. Wygląda więc na to, że powtórki z psiej grypy nie będzie.
Czy więc w listopadzie będą dwie, czy jedna manifestacja? A może nie odbędzie się żadna. Tak może się wydarzyć, kiedy związki i rząd dojdą do porozumienia. Czy policyjny protest jest słuszny? Zdania, także te wyrażane w komentarzach na mediach społecznościowych są jak zwykle podzielone. Policyjny chleb do lekkich na pewno nie należy.
Oczywiście. Każdemu (prawie) jest ciężko, a inflacja i wzrost cen dają się we znaki (prawie) wszystkim. Na co jednak warto zwrócić uwagę czytelników, to to, że funkcjonariusze służb mundurowych nie mogą sobie po służbie dorabiać bez zgody przełożonego. O zgodę nie jest wcale tak łatwo, bo po pierwsze jest ona uznaniowa, a szefowie traktują ją jako dodatkową formę, swoistą nagrodę motywacyjną, a po drugie dodatkowe zajęcie musi spełniać określone kryteria. "Policjant nie może podejmować zajęcia zarobkowego poza służbą ani wykonywać czynności lub zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy, lub podważających zaufanie do Policji" - czytamy w ustawie o Policji.
Co zatem ma zrobić mundurowy, kiedy jego wypłatę zjada inflacja, cena za litr paliwa i odsetki od kredytu? Wygląda na to, że pozostaje mu tylko zacisnąć pasa.
Jak podał kilka dni temu RMF24, powołując się na nieoficjalne informacje z KGP; blisko 7 tysięcy policjantów zadeklarowało odejście ze służby w przyszłym roku. Co oczywiście ci najbardziej doświadczeni, bo tylko oni mają uprawnienia emerytalne. Jak te liczby wygląda w bielskim garnizonie? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zamiar odejścia zgłosiło blisko 50 policjantów.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.