Najpopularniejsze
- 30 grudnia 2024
- wyświetleń: 321
Historia Hisashiego Ouchiego - tragedia człowieka i przestroga dla energetyki jądrowej
Materiał partnera:
Energetyka jądrowa, choć przynosi ludzkości ogromne korzyści w postaci wydajnej produkcji energii, jest również źródłem jednych z największych katastrof w historii. Obok takich tragedii jak Czarnobyl w 1986 roku czy Fukushima w 2011 roku, istnieje jeszcze jedno dramatyczne wydarzenie, które uwidoczniło niebezpieczeństwa związane z promieniowaniem - historia Hisashiego Ouchiego. Ten 35-letni pracownik zakładu przetwarzania paliwa jądrowego w Japonii przez 83 dni toczył beznadziejną walkę z wyniszczającymi skutkami napromieniowania.
Tōkai - miasto energetyki jądrowej
Hisashi Ouchi urodził się w 1965 roku w Tōkai, małym japońskim mieście oddalonym o 120 km od Tokio. Tōkai było wówczas centrum energetyki jądrowej w Japonii. Powstały tam eksperymentalne reaktory, komercyjna elektrownia jądrowa oraz liczne zakłady i instytucje badawcze. Jednym z nich była firma JCO, w której pracował Hisashi jako technik. Przedsiębiorstwo, zajmujące się przetwarzaniem paliwa jądrowego, w dużej mierze przyczyniło się do rozwoju japońskiej energetyki po II wojnie światowej.
Choć zakład w Tōkai przetwarzał rocznie trzy tony uranu i miał kluczowe znaczenie dla japońskiej energetyki, jego historia była naznaczona poważnymi uchybieniami w zakresie bezpieczeństwa pracy. Słabe procedury BHP, brak odpowiednich szkoleń oraz nacisk na szybkie wyniki przyczyniły się do stworzenia warunków, które w 1999 roku doprowadziły do tragedii.
Przyczyny katastrofy w zakładzie JCO
29 września 1999 roku technicy z zakładu JCO, w tym Hisashi Ouchi, prowadzili proces homogenizacji uranu, kluczowy etap produkcji paliwa jądrowego. Aby przyspieszyć pracę, używali 10-litrowych wiader ze stali nierdzewnej zamiast odpowiednich zbiorników, co było sprzeczne z przepisami bezpieczeństwa. Pomijanie procedur oraz niedostateczna kontrola bezpieczeństwa sprawiły, że ryzyko krytyczności wzrosło wielokrotnie.
30 września, w trakcie dodawania kolejnych porcji roztworu uranu do zbiornika, nastąpiło nieprzewidziane osiągnięcie stanu krytycznego. O 10:35 pracownicy zauważyli charakterystyczny niebieski błysk, tzw. promieniowanie Czerenkowa. Ten widoczny sygnał oznaczał, że uran wszedł w reakcję jądrową, co wiązało się z gwałtownym uwolnieniem promieniowania neutronowego i gamma.
Dramatyczne skutki wypadku
Hisashi Ouchi znajdował się najbliżej zbiornika. Trzymając lejek, otrzymał największą dawkę promieniowania, szacowaną na 17 Sv. Wystarczy wspomnieć, że dawka 8 Sv jest uznawana za śmiertelną dla człowieka. Tuż po incydencie Ouchi upadł i zaczął wymiotować - były to pierwsze objawy ostrego napromieniowania.
Oprócz Ouchiego ucierpieli także dwaj inni pracownicy. Masato Shinohara, stojący na drabinie i wlewający roztwór, również doznał ciężkiego napromieniowania, a Yutaka Yokokawa, znajdujący się dalej od miejsca zdarzenia, został mniej poszkodowany.
Walka o życie w Narodowym Instytucie Radiologicznym
Po przetransportowaniu do Narodowego Instytutu Radiologii (NIRS) lekarze rozpoczęli heroiczną walkę o życie poszkodowanych. U Hisashiego niemal natychmiast stwierdzono drastyczny spadek liczby limfocytów, co wskazywało na całkowite zniszczenie układu odpornościowego. Z biegiem dni stan pacjenta pogarszał się - jego skóra zaczęła się złuszczać, płuca wypełniały płynem, a chromosomy w komórkach uległy całkowitemu rozdarciu przez promieniowanie.
Czytaj dalej na portalu Poinformowani.pl:
https://poinformowani.pl/artykul/67982-hisashi-ouchi-83-dni-nierownej-walki-z-choroba-popromienna