Najnowsze

  • 2 lutego 2025
  • wyświetleń: 3138

[FOTO] W Bielsku-Białej kręcą drugą część kinowego hitu. Wywiad z Magdaleną Witkiewicz

We wtorek 28 stycznia w Bielsku-Białej rozpoczęły się zdjęcia do filmu "Uwierz w Mikołaja 2". Będzie to kontynuacja pierwszej części produkcji. Na bielskim rynku można było zobaczyć realizację scen z udziałem Marty Lipińskiej, Wiktorii Nowak, Mikołaja Roznerskiego, Ewy Szykulskiej, Doroty Stalińskiej, Izabelli Olejnik, Olgierda Łukaszewicza oraz Pawła i Łukasza Golca.

Plan zdjęciowy "Uwierz w Mikołaja 2" - 28.01.2025 · fot. Fabian Żakowiecki / czecho.pl


Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Magdaleną Witkiewicz - pisarką, autorką powieści "Uwierz w Mikołaja" i współscenarzystką filmu "Uwierz w Mikołaja 2", który przeprowadził Fabian Żakowiecki z redakcji portalu bielsko.info.

Fabian Żakowiecki: Napisała Pani powieść Uwierz w Mikołaja. Jakie to uczucie widzieć swoją historię na ekranie? Czy coś Panią szczególnie zaskoczyło w filmowej adaptacji?

Magdalena Witkiewicz: To niesamowite uczucie, bo to ja stworzyłam tych bohaterów. Znam ich od podszewki - wiem, jak się zachowują, jak mówią, jak sobie ich wyobrażałam. A potem nagle widzę ich na ekranie i to jest wręcz niewiarygodne, że mówią moimi słowami, że oglądam sceny, które wcześniej napisałam. To trochę jak bajka, chyba marzenie każdego pisarza - zobaczyć, jak coś, co stworzyło się siedząc w fotelu pod kocem, nagle ożywa w filmie.

Kiedy pisałam pierwszą część Uwierz w Mikołaja, nawet nie myślałam, że powstanie jej ekranizacja. A teraz mogę po raz drugi uczestniczyć w tej niezwykłej przygodzie. Sam świat filmu jest dla mnie czymś zupełnie nowym i odkrywam go z ogromnym zaciekawieniem. Nie miałam pojęcia, jak wiele osób pracuje nad produkcją! My jako widzowie widzimy tylko te dwie godziny filmu, ale za kulisami dzieje się prawdziwa magia.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, że są osoby odpowiedzialne za najmniejsze detale. Na przykład na planie był specjalny pan od śniegu - miał kilka jego rodzajów i wybierał ten odpowiedni do danej sceny. Albo pani, która pilnowała, by lok był zawsze zakręcony w tym samym kierunku. To pokazuje, jak dopracowany jest każdy szczegół i jak bardzo liczy się precyzja. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy całej ekipy filmowej.

Magdalena Witkiewicz - pisarka, współautorka scenariusza "Uwierz w Mikołaja2".
fot. Fabian Żakowiecki


Fabian Żakowiecki: A jak wyglądało przełożenie literackiego świata na język filmu?

Magdalena Witkiewicz: Przede wszystkim ten film to kontynuacja pierwszej części, więc praca nad scenariuszem była dla mnie zupełnie innym doświadczeniem niż pisanie książki. To było ogromne wyjście poza moją strefę komfortu, bo praca pisarza to jednak samotność - siadam, piszę, sama decyduję o wszystkim: o losach bohaterów, ich decyzjach, zakończeniu. Oczywiście potem redaktor dba o to, by nie było błędów merytorycznych czy redakcyjnych, ale to ja jestem kowalem losów moich postaci.

Scenariusz to zupełnie inna historia, bo to praca zespołowa. Nie mam tu na myśli tylko współscenarzystek - a pracowałyśmy we trzy - ale także producenta, reżysera i całej ekipy filmowej. Każdy dodaje swoje trzy grosze, każdy dba o to, żeby film był jak najlepszy. Dla mnie to było trudne do przełknięcia, bo czułam, że każda moja propozycja jest analizowana, zmieniana, a ja... nie lubię być krytykowana. (śmiech) Ale to nie była krytyka w złym znaczeniu - tu chodziło o to, jak zrobić, żeby było jeszcze lepiej.

Pisanie książki to proces indywidualny, mało interakcji z innymi, a scenariusz to ciągłe rozmowy, poprawki, wspólne decyzje. Cały ten rok był dla mnie wyjątkowy pod tym względem - mocno skupiłam się na scenariuszach. Nawet wygrałam konkurs Gdańsk Script na koncepcję serialu fabularnego związanego z Gdańskiem - Wiatr od morza. To było moje pierwsze doświadczenie ze scenariuszem i od razu nagroda główna! Oczywiście z tego scenariusza powstanie też książka. Pisanie scenariuszy nie jest dla mnie tak bardzo komfortowe, gdyż spotykam się krytyką z każdej strony, ale wiem, że nie jest to moja ostatnia przygoda ze scenariuszem.

Fabian Żakowiecki: Wspomniała Pani wcześniej, że pisanie książki to coś zupełnie innego niż praca nad scenariuszem. W powieści można oddać myśli bohaterów, wejść w ich emocje. W filmie to jednak wygląda inaczej.

Magdalena Witkiewicz: Tak, w scenariuszu emocje trzeba pokazać poprzez zachowanie bohaterów, a w książce mogę je szczegółowo opisać. Wewnętrzny dialog postaci jest tam kluczowy. To nie znaczy, że jedno jest łatwiejsze od drugiego - po prostu są to zupełnie różne sposoby narracji. Bywa tak, że książka jest wybitna, ale jej ekranizacja już nie oddaje tej samej głębi. Zwłaszcza gdy wiele dzieje się w myślach bohatera - trudno to przełożyć na obraz. Uczę się tego cały czas i fascynuje mnie ta różnica.

Fabian Żakowiecki: I w dużej mierze to już rola reżysera, żeby umiejętnie pokazać te emocje na ekranie, prawda?

Magdalena Witkiewicz: Dokładnie! W film zaangażowanych jest tak wiele osób - reżyser, operator, cała ekipa - każdy czuwa nad tym, żeby wszystko było dopracowane. Dlatego wierzę, że efekt końcowy będzie naprawdę wyjątkowy.

Fabian Żakowiecki: Skoro jesteśmy już przy pracy nad scenariuszem, czy była jakaś scena, dialog lub wątek, którego szczególnie Pani broniła, by zachować ducha książki?

Magdalena Witkiewicz: Oczywiście! W pierwszej części filmu były pewne zmiany, ale ostatecznie wszystko udało się obronić, a ja byłam zachwycona efektem. Najbardziej zależało mi na wątku domu seniora - to dla mnie kluczowy element historii.

Jest tam scena, którą wszyscy cytują - gdy seniorzy śpiewają On zimny, ona gorąca. Pamiętam dokładnie, jak ją pisałam. Byłam wtedy w moim domku letniskowym na Kaszubach, dzieci już spały, a ja nagle wpadłam na ten pomysł. Pobiegłam do nich na górę i mówię: Muszę wam coś zaśpiewać!. A ja zaczęłam śpiewać i wszyscy chichraliśmy się do trzeciej w nocy.

Kiedy zobaczyłam tę scenę na ekranie, od razu wróciły mi te wspomnienia. Co więcej - wyszło to nawet lepiej niż w książce! Seniorzy dali taki popis, że absolutnie ich uwielbiam.

Fabian Żakowiecki: Widzowie zapewne mają swoich ulubionych bohaterów. Czy w sequelu któryś z nich dostanie więcej miejsca? Pojawią się także jakieś nowe postacie?

Magdalena Witkiewicz: Tak, wszyscy bohaterowie zostali potraktowani równocześnie, więc dla każdego jest miejsce w fabule. Zdecydowanie pojawią się nowe postacie, bo w domu seniora pojawi się nowa osoba. To oznacza zmiany, które wniosą świeży powiew do całej historii. Niestety, niektóre osoby nie mogły pojawić się w tej części, ale nowy bohater na pewno będzie miał duży wpływ na wydarzenia.

Fabian Żakowiecki: A pisząc książkę, miała Pani już na myśli konkretnych aktorów, którzy mogliby zagrać w ekranizacji?

Magdalena Witkiewicz: Tak, miałam pewne pomysły na casting, ale naprawdę muszę przyznać, że ekipa, która ostatecznie wzięła udział w filmie, jest niesamowita. To prawdziwy zaszczyt mieć taką obsadę. Gdy myślę o tym, jak zaczynałam, cieszę się, że udało się zrealizować coś tak wyjątkowego. To jest dla mnie coś niewiarygodnego, że aktorzy, których podziwiałam przez lata, teraz występują w filmie, który współtworzyłam. Szczególnie jeśli chodzi o Seniorów - to aktorzy, których karierę śledziłam od lat, a teraz mam okazję współpracować z nimi na planie. To niesamowite uczucie! Z niektórymi, jak na przykład Dorotą Stalińską, jestem teraz na ty, a ona naprawdę zrobiła furorę w tej produkcji. Naprawdę, cała obsada jest fantastyczna, nie chciałabym nikogo pominąć, bo wszystkich aktorów podziwiam i jestem wdzięczna za ich wkład w ten film.

Fabian Żakowiecki: Skąd czerpie Pani inspiracje? Filmy świąteczne mają często na celu podnosić na duchu. Czy są to wydarzenia, które Pani zaobserwowała, czy może coś zupełnie innego?

Magdalena Witkiewicz: Myślę, że generalnie jestem optymistką i staram się dostrzegać te dobre rzeczy wokół. Zdecydowanie jestem z tych osób, które widzą szklankę do połowy pełną, a nie pustą. Uważam, że zawsze w życiu może być happy end. Oczywiście, czasami to szczęśliwe zakończenie jest zupełnie inne niż to, które sobie wyobrażamy czy oczekujemy, ale to nie znaczy, że nie będzie ono równie piękne. Warto pamiętać, że nie powinniśmy fiksować się na jednym, wymarzonym zakończeniu. Czasem wystarczy spojrzeć na życie z innej perspektywy, by dostrzec inne, równie dobre rozwiązanie. Życie naprawdę przynosi tyle fantastycznych historii i pomysłów na książki. Wystarczy dobrze spojrzeć na to, co nas otacza, a historie mogą pojawić się wszędzie - w ludziach, których spotykamy, w wydarzeniach, które przeżywamy. I to jest najpiękniejsze!

Fabian Żakowiecki: Odpowiedziała Pani właśnie na moje kolejne pytanie (śmiech), bo czasami okres świąteczny nie dla wszystkich jest taki szczęśliwy. Bywa, że to czas rozczarowań, dramatów, zawodów miłosnych, a oglądając Uwierz w Mikołaja, można poczuć się jeszcze bardziej wzruszonym, bo człowiek chciałby, żeby wszystko skończyło się happy endem. Ale rozumiem, że Pani podejście to optymizm i wiara w to, że wszystko się poukłada.

Magdalena Witkiewicz: Myślę, że czasami, gdy przytrafiają się złe rzeczy, nie traktuję ich jako porażki, lecz raczej jako lekcje. Zawsze staram się zastanowić, czy to, co się wydarzyło, nauczyło mnie czegoś nowego i wartościowego. Często okazuje się, że tak, mimo trudności udało mi się przejść przez życie i wyciągnąć z niego coś dobrego. Wspominam wszystko z perspektywy, że nie żałuję niczego, a jestem naprawdę szczęśliwa, że jestem w tym miejscu, w którym teraz jestem. To naprawdę super uczucie!

Naszym czytelnikom również życzymy, aby byli pełni optymizmu i życzliwości przez cały rok!

Fabian Żakowiecki / czecho.pl

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.