Foto
- 25 lutego 2023
- wyświetleń: 4609
Przepłynie Wisłę dla chorego Szymonka. Wyruszył z Rudołtowic
Mateusz Pilarski samotnie przepłynie Wisłę dla chorego Szymonka. Spływ pod hasłem "Wiosłujemy dla Szymona" rozpoczął w piątek, 24 lutego z brzegu rzeki w Rudołtowicach. Mężczyzna szacuje, że dopłynięcie do Bałtyku zajmie mu około miesiąca.
Przybrzeżny teren, który Mateusz wybrał na swój start, był wymagający. Brzegi w tym miejscu są dość strome. Już samo dostanie się nad rzekę nie należało do najłatwiejszych, bo teren jest grząski, rozjeżdżony przez ciężkie pojazdy zwożące odpady z kopalni na hałdy. W takich warunkach ugrzązł w błocie samochód kolegi, który pomagał Mateuszowi najpierw dostać się z Warszawy na Śląsk, a później wodować kajak. Potrzebne było holowanie - pomogli kierowcy ciężarówek kursujących po tym terenie. Na szczęście później, już bez większych trudności, wszystko udało się zapiąć na ostatni guzik i Mateusz mógł wyruszyć.
A płynie nie tylko dla przygody, ale przede wszystkim dla Szymka z Łodzi. Chłopiec zmaga się z wieloma niepełnosprawnościami, a jego codzienna rehabilitacja jest bardzo kosztowna dla mamy, która samodzielnie wychowuje chorego syna i jego rodzeństwo. Wyprawę Mateusz dedykuje także swojemu wujkowi, który zmarł w listopadzie. To właśnie jego żona (ciocia Mateusza) dowiedziała się jako pierwsza o potrzebującym Szymonku. Autyzm, upośledzenie umysłowe znacznego stopnia, brak umiejętności mówienia, chodzenia, a nawet raczkowania, zaburzenia rozumienia mowy... to tylko niektóre z trudności, z jakimi zmaga się na co dzień Szymek.
W sprawach organizacyjnych pomógł śmiałkowi z Warszawy Szymon Machnowski, który dwa lata temu wyruszył w podobną wyprawę charytatywną dla Sławka - żołnierza po udarze mózgu. Wyprawę relacjonowaliśmy w artykułach:
- Miejsce startu w Rudołtowicach polecił mi Szymon. Radził, by uniknąć przepłynięcia przez pobliskie tunele na rzece. Udzielił też kilku innych fajnych rad - powiedział nam tuż przed wypłynięciem Mateusz Pilarski.
- Spotkaliśmy się z Mateuszem dwa miesiące temu na Mazurach i użyczyłem mu trochę sprzętu i udzieliłem rad. Obiecałem, że pomogę też nagłośnić zbiórkę pieniędzy dla jego chorego podopiecznego - mówił Szymon Machnowski.
To nie pierwsza wyprawa charytatywna warszawiaka. Prawie 3 lata temu - latem - płynął Wisłą ze stolicy dla kilkuletniego niepełnosprawnego Czarka. Chłopiec zmaga się z mukowiscydozą, cukrzycą, padaczką lekoodporną, zespołem Downa, mózgowym porażeniem dziecięcym, wodogłowiem, skoliozą (deformacją kręgosłupa). Ma również wady serca, słuchu i wzroku. W związku z głębokim upośledzeniem umysłowym Czarek wymaga opieki 24 godziny na dobę.
Smak dłuższych tras Mateusz poznał jeżdżąc z kolegami na rowerach, choć wtedy nie w celach charytatywnych. Pewnego dnia zaproponował im spływ kajakowy, ale nie było chętnych. Tak zaczęła się jego przygoda z samotnymi wyprawami. W 2020 roku przepłynął połowę Wisły, ale zawsze marzył o tym, by pokonać całą rzekę. Teraz się odważył - i to w zimowych warunkach.
Dni są jeszcze krótkie, więc godzin w ciągu doby na przemierzanie trasy jest mniej niż latem. Po zmroku płynąć się nie da. Stąd wyprawa zajmie Mateuszowi około miesiąca. Nocował będzie na brzegu rzeki, pod namiotem. Ze sobą ma część prowiantu, na który składają się liofilizowane produkty, makarony i batony. Zabrał także przenośną kuchenkę gazową, na której będzie mógł gotować wodę potrzebną do przygotowywania posiłków. Drugą paczkę z jedzeniem na dalszą trasę odbierze od bliskich w rodzinnej Warszawie.
Choć ma już doświadczenie ze spływem Wisłą, przyznaje że obawia się przeprawy przez śluzy, zwłaszcza we Włocławku. Nie boi się natomiast samotności - przyznaje, że ma introwertyczne usposobienie. Nie znaczy to, że stroni od ludzi - wspomniał, że podczas poprzedniej wyprawy bardzo miłe dla niego były wszelkie przejawy bezinteresownej pomocy, jaką otrzymywał od napotkanych osób.
Jak przyznaje, nie lubi być w centrum uwagi, ale będzie musiał się przełamać, by w mijanych po drodze miejscowościach, porozmawiać z dziennikarzami. Wszystko po to, by nagłośnić zbiórkę dla Szymonka. Trzymamy kciuki za powodzenie wyprawy! Po jej zakończeniu Mateusz obiecał zrelacjonować nam jej przebieg.
- Pani Małgorzata jest mamą samotnie wychowującą 3 dzieci, w tym niepełnosprawnego Szymona. Rehabilitacja wymaga długotrwałego procesu, co wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. Jest to jedyna szansa dla Szymka, który robi postępy i walczy, aby każdy dzień był okazją dla rozwoju, a czas bez rehabilitacji jest czasem nie do odpracowania. Sama nie jestem w stanie sfinansować kosztownego turnusu rehabilitacyjnego (koszt jednego wynosi od 7600 do 9000) - mówi mama Szymka, która zwróciła się do internautów z prośbą o wsparcie.
Szymon urodził się w 2011 roku. Jest zawsze uśmiechniętym, dzielnym i pogodnym chłopcem. Rozpoznano u niego wrodzone obniżenie napięcia mięśniowego, opóźnienie etapów rozwoju fizjologicznego - dysfazję i afazję, zaburzenia rozumienia mowy. Ma także nieprawidłowe wyniki badań czynnościowych centralnego układu nerwowego.
Poza znacznym opóźnieniem rozwoju stwierdzono niedobór masy ciała i wzrostu, cechy dysmorficzne, hipogonadyzm, globalną hipotonię, kifozę lędźwiową. Szymon jest po operacji zeza rozbieżnego. Ma stwierdzony autyzm dziecięcy oraz upośledzenie umysłowe znacznego stopnia. Szymon nie chodzi, nie mówi, nie raczkuje, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych. Sprawia wrażenie nierozumiejącego poleceń. Jest pod stała opieką wielospecjalistyczną.
Z naszą pomocą może udać się zebrać pieniądze na rehabilitację, która jest tak ważna w usprawnieniu Szymka. - Dziękuję za bezinteresowną pomoc, życzliwość i szczodrość - mówi mama Szymona z rodzeństwem.
Link do zbiórki w serwisie zrzutka.pl:
Przybrzeżny teren, który Mateusz wybrał na swój start, był wymagający. Brzegi w tym miejscu są dość strome. Już samo dostanie się nad rzekę nie należało do najłatwiejszych, bo teren jest grząski, rozjeżdżony przez ciężkie pojazdy zwożące odpady z kopalni na hałdy. W takich warunkach ugrzązł w błocie samochód kolegi, który pomagał Mateuszowi najpierw dostać się z Warszawy na Śląsk, a później wodować kajak. Potrzebne było holowanie - pomogli kierowcy ciężarówek kursujących po tym terenie. Na szczęście później, już bez większych trudności, wszystko udało się zapiąć na ostatni guzik i Mateusz mógł wyruszyć.
A płynie nie tylko dla przygody, ale przede wszystkim dla Szymka z Łodzi. Chłopiec zmaga się z wieloma niepełnosprawnościami, a jego codzienna rehabilitacja jest bardzo kosztowna dla mamy, która samodzielnie wychowuje chorego syna i jego rodzeństwo. Wyprawę Mateusz dedykuje także swojemu wujkowi, który zmarł w listopadzie. To właśnie jego żona (ciocia Mateusza) dowiedziała się jako pierwsza o potrzebującym Szymonku. Autyzm, upośledzenie umysłowe znacznego stopnia, brak umiejętności mówienia, chodzenia, a nawet raczkowania, zaburzenia rozumienia mowy... to tylko niektóre z trudności, z jakimi zmaga się na co dzień Szymek.
W sprawach organizacyjnych pomógł śmiałkowi z Warszawy Szymon Machnowski, który dwa lata temu wyruszył w podobną wyprawę charytatywną dla Sławka - żołnierza po udarze mózgu. Wyprawę relacjonowaliśmy w artykułach:
- [WIDEO] Szymon rozpoczął samotny spływ Wisłą dla żołnierza po udarze
- Szymon Machnowski dopłynął do Gdańska po 27 dniach spływu Wisłą!
- Miejsce startu w Rudołtowicach polecił mi Szymon. Radził, by uniknąć przepłynięcia przez pobliskie tunele na rzece. Udzielił też kilku innych fajnych rad - powiedział nam tuż przed wypłynięciem Mateusz Pilarski.
- Spotkaliśmy się z Mateuszem dwa miesiące temu na Mazurach i użyczyłem mu trochę sprzętu i udzieliłem rad. Obiecałem, że pomogę też nagłośnić zbiórkę pieniędzy dla jego chorego podopiecznego - mówił Szymon Machnowski.
Loading...
To nie pierwsza wyprawa charytatywna warszawiaka. Prawie 3 lata temu - latem - płynął Wisłą ze stolicy dla kilkuletniego niepełnosprawnego Czarka. Chłopiec zmaga się z mukowiscydozą, cukrzycą, padaczką lekoodporną, zespołem Downa, mózgowym porażeniem dziecięcym, wodogłowiem, skoliozą (deformacją kręgosłupa). Ma również wady serca, słuchu i wzroku. W związku z głębokim upośledzeniem umysłowym Czarek wymaga opieki 24 godziny na dobę.
Loading...
Smak dłuższych tras Mateusz poznał jeżdżąc z kolegami na rowerach, choć wtedy nie w celach charytatywnych. Pewnego dnia zaproponował im spływ kajakowy, ale nie było chętnych. Tak zaczęła się jego przygoda z samotnymi wyprawami. W 2020 roku przepłynął połowę Wisły, ale zawsze marzył o tym, by pokonać całą rzekę. Teraz się odważył - i to w zimowych warunkach.
Dni są jeszcze krótkie, więc godzin w ciągu doby na przemierzanie trasy jest mniej niż latem. Po zmroku płynąć się nie da. Stąd wyprawa zajmie Mateuszowi około miesiąca. Nocował będzie na brzegu rzeki, pod namiotem. Ze sobą ma część prowiantu, na który składają się liofilizowane produkty, makarony i batony. Zabrał także przenośną kuchenkę gazową, na której będzie mógł gotować wodę potrzebną do przygotowywania posiłków. Drugą paczkę z jedzeniem na dalszą trasę odbierze od bliskich w rodzinnej Warszawie.
Choć ma już doświadczenie ze spływem Wisłą, przyznaje że obawia się przeprawy przez śluzy, zwłaszcza we Włocławku. Nie boi się natomiast samotności - przyznaje, że ma introwertyczne usposobienie. Nie znaczy to, że stroni od ludzi - wspomniał, że podczas poprzedniej wyprawy bardzo miłe dla niego były wszelkie przejawy bezinteresownej pomocy, jaką otrzymywał od napotkanych osób.
Jak przyznaje, nie lubi być w centrum uwagi, ale będzie musiał się przełamać, by w mijanych po drodze miejscowościach, porozmawiać z dziennikarzami. Wszystko po to, by nagłośnić zbiórkę dla Szymonka. Trzymamy kciuki za powodzenie wyprawy! Po jej zakończeniu Mateusz obiecał zrelacjonować nam jej przebieg.
O Szymku
- Pani Małgorzata jest mamą samotnie wychowującą 3 dzieci, w tym niepełnosprawnego Szymona. Rehabilitacja wymaga długotrwałego procesu, co wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. Jest to jedyna szansa dla Szymka, który robi postępy i walczy, aby każdy dzień był okazją dla rozwoju, a czas bez rehabilitacji jest czasem nie do odpracowania. Sama nie jestem w stanie sfinansować kosztownego turnusu rehabilitacyjnego (koszt jednego wynosi od 7600 do 9000) - mówi mama Szymka, która zwróciła się do internautów z prośbą o wsparcie.
Szymon urodził się w 2011 roku. Jest zawsze uśmiechniętym, dzielnym i pogodnym chłopcem. Rozpoznano u niego wrodzone obniżenie napięcia mięśniowego, opóźnienie etapów rozwoju fizjologicznego - dysfazję i afazję, zaburzenia rozumienia mowy. Ma także nieprawidłowe wyniki badań czynnościowych centralnego układu nerwowego.
Poza znacznym opóźnieniem rozwoju stwierdzono niedobór masy ciała i wzrostu, cechy dysmorficzne, hipogonadyzm, globalną hipotonię, kifozę lędźwiową. Szymon jest po operacji zeza rozbieżnego. Ma stwierdzony autyzm dziecięcy oraz upośledzenie umysłowe znacznego stopnia. Szymon nie chodzi, nie mówi, nie raczkuje, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych. Sprawia wrażenie nierozumiejącego poleceń. Jest pod stała opieką wielospecjalistyczną.
Z naszą pomocą może udać się zebrać pieniądze na rehabilitację, która jest tak ważna w usprawnieniu Szymka. - Dziękuję za bezinteresowną pomoc, życzliwość i szczodrość - mówi mama Szymona z rodzeństwem.
Link do zbiórki w serwisie zrzutka.pl:
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.